Bora Bora to klejnot w przepięknej, złotej oprawie plaż rozrzuconych malowniczo w licznych zatoczkach ciekawie uformowanej linii brzegowej. Kołyszące się leniwie korony palm kokosowych nad słonecznym piaskiem i turkusowy pierścień raf koralowych dopełniają egzotycznego krajobrazu. Atol oczarował swoim urokiem wielu pisarzy, poetów, malarzy i podróżników. To również spełnienie snów turystów, ponieważ z każdego miejsca jest blisko do plaży i naprawdę trudno o zakwaterowanie bez widoku na bezkresne, szafirowoszmaragdowe wody oceanu z migoczącymi pasmami raf na pierwszym planie. Choć to nieduży skrawek lądu (mieszka tu na stałe zaledwie około pięciu tysięcy osób), myli się ten, kto sądzi, że na Bora Bora może być nudno. Wyspa powstała dzięki wulkanowi, który siedem milionów lat temu rozpoczął gromadzenie na dnie morskim lawy z kolejnych wybuchów. Jego pozostałości z dwoma wierzchołkami stoją wciąż w samym sercu wyspy. Mount Otemanu, obecnie mający 725 metrów n.p.m., wznosił się niegdyś na wysokość 5400 metrów, później erupcje zniszczyły wierzchołek. Jeżeli mamy dość szumu morskich fal i leżenia plackiem na plaży, wycieczka po zboczach porosłych bujną, soczystą zielenią stanowi ciekawe wyzwanie. Na stokach nadal stoją amerykańskie działa – pamiątki po stanowiskach artyleryjskich z II wojny światowej. Po ataku Japończyków na Pearl Harbor w grudniu 1941 roku rząd Stanów Zjednoczonych zdecydował, że Bora Bora może służyć jako baza uzupełnień paliwa w drodze z zachodniego wybrzeża Ameryki do Australii i Nowej Zelandii.