Fukumenkei Noise to anime dla ludzi, którzy potrzebują cudów. Przyda się dla wszystkich, którzy tak bezmyślnie tkwią w blogosferze. Ale też dla ludzi, którzy utracili sens swojej pasji, zmienili się na gorsze…

Doskonale wiecie, że ostatnie miesiące spędziłam poza blogosferą. Zajęłam się pracą i domem, było mi dobrze. Szczerze mówiąc, odpoczęłam jak nigdy, chociaż sporo musiałam zrobić. Sytuacja z blogowaniem stała się bardziej klarowna, wielogodzinne spacery pozwoliły mi poukładać blogowo-zawodowe sprawy.
Oto od lipca blog freeleserka zostanie zamknięty

tak myślałam.

Pewności w mojej decyzji nie brakowało. Odkryłam, że czuję się mniej zmęczona i przemęczona, odkąd przestałam żyć online.

Jednak kilka dni temu nie mogłam odnaleźć sobie miejsca. Posprzątałam mieszkanie, załatwiłam zaległe sprawy i nagle zaczęła doskwierać mi pustka. Co robić?

Postanowiłam coś obejrzeć. Seriali miałam przesyt, więc włączyłam pierwsze lepsze anime z wiosennego sezonu.

Stało się tak, że obejrzałam wszystkie odcinki w jeden dzień! Nawet Pani Pies jeść nie dostała, bo tak się wciągnęłam. A o czym to?
Fukumenkei Noise – banał nad banałami

Fukumenkei Noise to kolejny banał romantyczno-muzyczny. Klasyczna opera mydlana z rozbeczaną bohaterką w tle. Trójkąt romantyczny jakich wiele. Banał nad banałami.

Ale… tu wcale nie chodzi o romans, muzyczną oprawę czy dziwaczną bohaterkę, jakich znajdziemy teraz wiele.

Chodzi przede wszystkim o pasję i cel naszych działań. Cel, o którym tak często zapominamy, kiedy zaczynamy zagłębiać się w ulubione czynności. Prawdziwy CEL, czyli ten, który pojawił się na samym początku.

Czy rysujesz? Śpiewasz? Grasz? Piszesz? Proszę, zastanów się teraz, co chciałeś osiągnąć, kiedy pierwszy raz chwyciłeś za ołówek, mikrofon, pióro. Pamiętasz ten moment, ten entuzjazm? Chęć przenoszenia gór? Zachwyt?

Ja dzięki pisaniu chciałam wyrazić moje prawdziwe uczucia. Uczucia, których sama się boję. Chciałam je wyrzucić, żeby poczuć lekkość. Chciałam dotrzeć do człowieka… Nie myślałam wtedy o pieniądzach, sławie, statystykach. Chciałam dotrzeć słowem, chociaż wiem, że słowo jest najbardziej ulotnym narzędziem. Dlatego zaczęłam również rysować – obraz lepiej przekazuje myśli. W mojej twórczości było jakieś szaleństwo, pamiętam wielokrotnie, że chciałam ująć w obrazie mój krzyk, co wcale nie należało do najłatwiejszych zadań.
Nie masz celu swojej pasji? Przegrałeś!

Główna bohaterka anime Fukumenkei Noise jest niezwykła, dlatego, że nigdy nie zapomniała o swoim prawdziwym celu. Nigdy nie zmieniła frontu działania, cały czas chce swoją muzyką obudzić pierwszą miłość.

Ile w tym smutku i żalu – nie jestem w stanie opisać. Ale przecież nic nie jest kolorowe. Przez cały seans miałam wrażenie, że prawdziwe życie napisało tę historię. Sama zawsze chciałam taką stworzyć.

Dzięki Nino przypomniałam sobie prawdziwy cel mojej całej twórczości i postaram się nigdy nie stracić go z oczu.

I apeluję tu głównie do blogerów – WY RÓWNIEŻ NIE ZAPOMINAJCIE. Mam wrażenie, że wszyscy uczestniczą w jakimś wyścigu szczurów. Ludzie, których znałam tak parszywie się zmienili, że urywam z nimi kontakty. Brakuje w nich pasji, która towarzyszyła im na początku blogowania, przez co strasznie mi smutno. Kochani, te pieniądze naprawdę się nie liczą. Niszczą tylko naturalność, którą mieliście na początku! Staliście się sztuczni, nie zauważam zwykłych, ludzkich zachowań, kiedy czytam wasze teksty i oglądam wasze zdjęcia.

Anime warto obejrzeć. Może niektórzy otworzą oczy….

Dodam jeszcze, że grafika stoi na najwyższym poziomie, a muzyka poruszyła mocno moje małe, leniwe serduszko ?

Ocena końcowa: 6/6