Misją mojego bloga jest przedstawianie Wam tylko tego, co godne uwagi. Jeżeli macie podobny gust do mojego, zapewne na blogu znajdziecie masę filmów/anime/seriali, które od razu bardzo Wam się spodobają. Chciałabym Was też ustrzec przed bezsensownymi seansami, dlatego powstała ta seria. Będę w niej opisywała wszystko, na co nie warto tracić czasu, a po internecie krążą dobre opinie….

Miłość bez końca

Pewnie już wiecie, że lubię dobre romanse. Jestem w stanie oglądać je bez przerwy, nawet jeżeli trącą banałem i w zasadzie wielu z nich dam najwyższą ocenę, bo np. popłakałam się kiedy on odgarniał jej włosy za ucho. Nie znoszę jednak dłużyzn, filmów w których coś się niby rozwija, a rozwinąć nie może, akcja ciągnie się jak guma w majtkach, a my nie możemy w zasadzie zrozumieć, po co to wszystko zostało stworzone? Co autor miał na myśli? Taki właśnie jest film „Miłość bez końca”, który naprawdę sensownego końca nie ma. Jest ona i on, ale zwrotów akcji jakichkolwiek brak z wyjątkiem początku, kiedy to rodzice zabraniają umawiać się zakochanym. Jest słodko, lukier się aż wylewa z ekranu, a ty nie nadążasz go pozbierać, bo wszystko się niemiłosiernie dłuży. Mnie się do tej pory odbija tym lukrem!

Nice guys

Ten film otrzymał wysokie noty na stronie, którą odwiedzam i zawsze kieruję się recenzjami jej autora. Tym razem totalnie się zawiodłam! Ja nie jestem w stanie nawet w skrócie powiedzieć Wam, o czym ten film jest. Fabuła tak dziwnie została w tym filmie poprowadzona, że nawet przez moment nie czułam, że się w nią wciągam. Ryan Gosling zagrał koszmarnie, wręcz nie mogłam na niego patrzeć. Strasznie nie pasował do tej roli. Już bardziej wolę go w filmach miłosnych, gdzie gra słodkiego lowelasa. Gatunek to komedia kryminalna, ale doprawdy ani razu się nie uśmiechnęłam. Nie i koniec. Nie oglądajcie.

Whitney

Jak łatwo możecie domyślać się po fotce, ten film przedstawia biografię piosenkarki Whitney Houston. Niestety tak banalnej i do bólu przewidywalnej historii jeszcze nie widziałam. Biografie zawsze potrafią wciągnąć, bo historie są autentyczne. Tutaj myślę, że twórcy poszli w złym kierunku, ponieważ skupili się głównie na nieudanym związku piosenkarki. Kariera została potraktowana marginalnie. Mało tego, przedstawiono tylko urywek życia tej kobiety i to jeszcze najmniej ciekawy. Zmarnowany materiał. Naprawdę nie warto tracić czasu.

Naprawdę Was ostrzegam, nie marnujcie czasu na te produkcje! Przy okazji chętnie dowiem się, czego Wy mi nie polecacie. Koniecznie napiszcie mi o filmach, które powinnam omijać szerokim łukiem.

Pozdrawiam!