Kredyt na mieszkanie? Uważam, że nie warto. Kilka razy już się przejechałam i obserwuję wnikliwie ludzi na kredycie. Szczerze? Trochę nie rozumiem tej obecnej mody.

Pobraliśmy się z mężem dokładnie 10 lat temu. Od samego początku mieszkaliśmy na stancjach, trochę u rodziców. Nie było źle, naprawdę. Faktycznie mieszkania odbiegały od idealnych standardów, nie mieliśmy wspaniałych okien dźwiękoszczelnych i boskich paneli podłogowych za miliony monet.

Czy płakałam z tego powodu? Nie. Ja bardzo sympatycznie wspominam te czasy.
Mieliśmy siebie i to było najważniejsze!

Dlaczego nie warto brać kredytu na mieszkanie?

Oto moje argumenty…
Brak wolności

Właśnie lokum nie oznacza, że jesteś WOLNY i osiągniesz stabilizację, o której marzysz. Wiecie czego boję się najbardziej? Przywiązania do jednego miasta, a już zwłaszcza do mojej miejscowości, która powoli upada. Nie ma tutaj żadnych perspektyw, więc większość niebawem stąd ucieknie. Jedyne, co mnie w tym miejscu teraz trzyma to tylko praca. Jest więc sens? Bank stojący nad głową to udręka. Czuję, że mogłabym tę instytucję znienawidzić jeszcze bardziej. Nie daje ona wolności, raczej zakłada kajdany na ręce. Kredyt na mieszkanie może zniszczyć wolność, którą tak uwielbiam.
Skarbonka

Mieszkanie to wieczna „Skarbonka”. Znacie ten film z Tom’em Hanks’em? Ja wiem, że pokazują w niej skrajnie nieprzemyślany zakup, ale dom to wieczna inwestycja! Widzę, ile pieniędzy ładują w nie ludzie i powiem szczerze, że mnie to przeraża! Nigdy nie rajcowało mnie kupowanie mebelków i talerzy pasujących do wystroju mieszkania. Takie zakupy uważam za stratę kasy. W to miejsce wolę kupić nowy komputer i książki, serio.
Wynajmujesz od banku

Śmiejesz się z wynajmu? A Ty co robisz? ? Myślisz, że mieszkanie jest Twoje, kiedy weźmiesz kredyt? Grubo się mylisz. Niebawem ludzie zaczną umierać w młodym wieku. Być może nie dożyjesz momentu, kiedy mieszkanie stanie się TWOJE I TYLKO TWOJE!
Nienawidzę remontów
Pewnie należysz do większości osób, które kochają urządzać własne mieszkanko. Zachwycają się na samą myśl o kupnie mebelków, rajcuje ich ten cały remont. Mnie nie… Nie lubię się w tym babrać i zastanawiać się, który kolor ścian lepiej wybrać. Nie zatrudnię do wszystkie robotników, bo nie stać mnie na naprawdę dobrych fachowców. Mówisz, że można taniej? Nie mam czasu na pilnowanie pracowników, którzy odwalają fuszerkę. W tym czasie napiszę 50 dobrych artykułów na bloga… Z drugiej strony – wywalisz mnóstwo kasy na remont, a za jakieś 5 lat zmieni się moda. Stać cię będzie na kolejny remont? Nie, wejdziesz w kolejny kredyt… Już nigdy się z nich nie uwolnisz.
„Dla dzieci”
Mieszkanie nie jest dla twoich dzieci, to mit! Skąd możesz wiedzieć, co będzie chciało robić twoje dziecko za 20 lat? Może mieszkanie wcale mu nie pomoże, tylko przeszkodzi? Nikt z moich znajomych nie otrzymał mieszkania po rodzicach, bo „staruszkowie” są jeszcze w kwiecie wieku. Co więc robią dzieci? Kupują nowe mieszkanie…. A chyba nie o to chodziło?
Stres
Stres związany z kupnem mieszkania… Okropna sprawa!Wiem, bo już sama jedną nogą weszłam w ten temat. Najpierw boisz się, czy znajdziesz dobrego dewelopera. Płacisz pieniądze za umowę przedwstępną, wszystko już jest nagrane i pojawia się wielki stres, że nie dostaniesz kredytu (nie każdy może być pewny swojej zdolności kredytowej). Przejmujesz się formalnościami, papierkami, notariuszem – w moim przypadku będzie stres +500, bo męża nie ma na miejscu. Załatwienie wszystkich upoważnień rodzi kolejne problemy. Później ten nieszczęsny remont, gdzie każdego musisz pilnować z linijką w ręce. No i kolejny stres związany ze spłacaniem kredytu. Nie, dziękuję!
Kredyt na mieszkanie lepszy niż ślub?
No i jeszcze na koniec taki argument, który kiedyś usłyszałam od moich znajomych. „Kredyt wiążę ludzi o wiele lepiej niż ślub”. Sam zastanów się, czy tego właśnie chcesz! ?
Naprawdę nie widzę sensu w kupowaniu mieszkania na kredyt. Jaką radość wy w tym widzicie? Aż tak bardzo cieszy was, że możecie przy znajomych powiedzieć: „Jest moje! Sam/sama je urządziłem/urządziłam”. Serio?

Nie mówię oczywiście, że nie kupię nigdy własnego m. Jednak chciałabym zapracować na to samo i dużą część kosztów pokryć samodzielnie. Tak, że nie będę musiała wiązać się z bankiem na pół mojego życia. Wolę samodzielnie odkładać pieniądze. Zaoszczędzę sobie stresu. Moje zdrowie jest najważniejsze.

I jeszcze na koniec.
NIC w tym życiu nie jest Twoje i nic nie jest na zawsze. Wszystko kiedyś będziesz musiał oddać…