Wyobraź sobie, że prowadzisz w miarę normalne życie. Jesteś matką, żoną, kochanką, ale męża nienawidzisz ponad wszystko. Nagle chcesz rozwodu, a kiedy widzisz, że mąż nie walczy, próbujesz jednak ratować związek. Tak zaczyna się nowy serial „Rozwód”…

Opis serialu „Rozwód” jak z harlequin:

Para przechodzi przez długi i skomplikowany rozwód.

Wielka idiotka i jej rozwód niewypał:

O zdradach i smutkach z nimi związanymi możemy przeczytać wiele. Ale sam proces rozwodu? Mam wrażenie, że jest pomijany, ponieważ wiąże się z papierami, cierpieniami i samymi negatywnymi emocjami. A jednak okazuje się, że można opowiadać o rozwodzie na wesoło. Twórcy wbili się bowiem w rozwodową lukę – wyjaśnili, co się dzieje, kiedy jeden z małżonków nagle uświadomi sobie, że jednak nie chce się rozstawać z towarzyszem życia. Wywalono wraz z bebechami rozterki i psychikę kobiety – zmienność to jej cecha rozpoznawcza i nie da się tego ukryć. Podejmuje jedną decyzję, zaczyna żałować, podejmuje kolejną i próbuje powrócić do punktu wyjścia.

Serial „Rozwód” określony jest jako komediowy, chociaż spodziewałam się, że zostanie przydzielony do innego gatunku. Całe szczęście! Warto obejrzeć głównie dlatego, że o rozwodzie mówi się tutaj z poczuciem humoru, chociaż powiedziałabym też, że przewrotna natura kobiety została najmocniej wyśmiana. Serial „Rozwód” bawi i uczy, niesie naprawdę ciekawe wartości.

Obejrzałam 4 odcinki na HBO i przerwałam, ale mam zamiar kontynuować.

Obsadę mamy doborową: Sarah Jessica Parker, Thomas Haden Church (uwielbiam go zawsze i wszędzie!), Molly Shannon (ona kojarzy mi się zawsze z filmem „Noc w Roxburry” – ale na korzyść). Sarah Jessice Parker trzeba przyznać jedno – potrafi dobrze grać idiotki. Musicie wiedzieć, że ja niekoniecznie za nią przepadam, jej uroda jest nieco końska, przez co psuje mój estetyczny wizerunek pięknej kobiety. Molly Shannon gra taką dziką frytę, która zawsze poprawia humor i tutaj akurat nie jest ważne, że staro wygląda.

Historii rozwodników znowu aż tak często nie bierze się na tapetę. Nie wiem, czemu w zasadzie autorzy unikają tych tematów. Okazało się, że to dobry materiał, którego wcale nie trzeba przedstawiać sztampowo.

Serial „Rozwód” nadaje się idealnie na zimny wieczór. Kapcie, ciepła herbatka, świeczka i klimat gotowy.

Ocena wstępna: 4
(Bo ja 5 daję tylko serialom takim jak „Gra o tron”. Po prostu nie ta liga.)