Film Zanim odejdę jest kompletnie nieznany, co bardzo mnie zdziwiło. Temat śmierci do bardzo popularnych nie należy, ale ja ostatnio obejrzałam wszystkie propozycje, na które natknęłam się w Internecie. Generalnie mają głębokie przesłania, ciekawe przemyślenia, wiele w nich mądrości życiowej, którą lubię.

(Niebawem zrobię dla Was listę najlepszych filmów poruszających temat śmierci. Myślę, że dla wielu z Was to będzie ciekawe.)

Jednak tylko jedna produkcja sprawiła, że dowiedziałam się czegoś nowego, otworzyłam oczy ze zdumienia, później sobie popłakałam i poczułam, że MUSZĘ wam o tym koniecznie powiedzieć. Wszystkie wspaniałe wrażenia zafundował mi właśnie film Zanim odejdę

Na początku wcale nie spodziewałam się cudów, ale z każdą minutą rosło moje zaciekawienie i kiedy widziałam, że do końca filmu została jeszcze połowa, chciałam, aby ta część trwała jak najdłużej. Zaraz powiem Wam dlaczego.
FILM ZANIM ODEJDĘ – FABUŁA

Film Zanim odejdę zawiera połączenie wielu elementów, które zawsze ceniłam. Po pierwsze: opowiada o nastolatkach i szkolnym życiu. Po drugie: zawiera elementy fantastyczne, ale niewymuszone ( stanowią one pewną metaforę). Po trzecie: daje mi poczucie, że dowiedziałam się czegoś nowego, ale nieoczywistego.

Główna bohaterka ma około 18 lat, uczęszcza do liceum, w którym jest popularna i uwielbiana. Ma wspaniałe przyjaciółki, wymarzonego chłopaka, tajemniczych wielbicieli. Nadszedł wreszcie dzień, kiedy może spełnić jedno ze swoich marzeń. Niefortunny cykl zdarzeń sprawia, że budzi się rano i musi kolejny raz przeżyć walentynkowy dzień… wiele, wiele, wiele razy.
Co zrobiłbyś, gdyby nie było żadnych konsekwencji?

Na początku zastanawiałam się, jak wyglądałby mój powtarzający się dzień. Świetna sprawa, spróbujcie wykonać sobie takie ćwiczenie! Być może dzięki niemu odkryjecie, jacy jesteście, czego pragniecie, kogo kochacie naprawdę, na czym wam zależy, jaki macie charakter.

Moje przemyślenia zostały „zekranizowane” i uznałam je wreszcie za mniej istotne. Film dał mi pewną odpowiedź, a twórcy pogrozili paluszkiem i powiedzieli: „Kochanie, nie tędy droga. Mądrość znajduje się głębiej…”
NAGLE ODDAJESZ WSZYSTKO

Wtedy nieoczekiwanie nadeszła refleksja: A co by się stało, gdybym nagle musiała oddać wszystko? Rodzinę, przyjaciół, miłość, młodość, sukcesy, pieniądze… Nieoczekiwanie!

Sądziłam, że z oddawaniem nie można się pogodzić. Że to wszystko za dużo jak na jeden moment. Dlatego tak bardzo nie pojmowałam śmierci w młodym wieku. Przecież młody człowiek jeszcze nic nie przeżył, nie osiągnął, nie zdobył!

No dobrze. Jednak sądzicie, że śmierć w dorosłym wieku może być łatwiejsza? Czy dorosły, który wiele osiągnął, spełnił swoje marzenia, będzie mniej cierpiał?

Wreszcie doszłam do wniosku, że cierpienie zmniejszy się tylko w jednym przypadku. Jeżeli człowiek nauczy się ODDAWAĆ, bo życie to nic innego, jak nauka oddawania. W każdym wieku śmierć może być prostsza, jeżeli potrafimy oddawać.

Teraz powstaje pewien dylemat… Uczymy się wszystkiego, ale dlaczego nie uczymy się oddawać? Dlaczego nikt o tym nie mówi? Dlaczego emocjonalnie nie przygotowujemy się do momentu, kiedy ze wszystkim trzeba będzie się pożegnać? Wydaje mi się, że powinniśmy przyzwyczajać się do myśli o śmierci. Życie próbuje nas na ten moment przygotować, zabierając wiele istotnych rzeczy, ale co wtedy robimy? Nie potrafimy pogodzić się z porażką i cierpimy, zamiast wyciągnąć lekcję.
NIE BÓJ SIĘ ODDAWAĆ – CZEKA CIĘ COŚ LEPSZEGO

Żeby nie było tak smutno – bo życie wcale smutne nie jest – zawsze w miejsce oddanej rzeczy, pojawia się NOWA. Zauważyłeś? Przykładowo: odejdą przyjaciele z liceum, pojawią się następni. Stracisz pracę – nowa już na ciebie czeka. Często okazuje się, że za utracone rzeczy dostajemy coś o wiele lepszego. Dlatego myślę, że nie powinniśmy bać się oddawać, a zawsze przyjmować stratę jako coś naturalnego.

Na koniec: nasuwa mi się oczywisty wniosek. Jeżeli za każdą oddaną rzecz otrzymujemy następną, w takim razie za oddane życie również dostaniemy coś innego, lepszego. Być może kolejne życie? Być może raj? Niemożliwe, że nic nie stoi na końcu tej drogi.
ODDAJEMY, ŻEBY DAWAĆ

Przyszła mi do głowy jeszcze jedna refleksja, kiedy oglądałam film Zanim odejdę. Warto oddawać to co mamy na rzecz innych. Wtedy osiągniemy prawdziwe szczęście. Oddajemy, żeby dawać. Już dawno ktoś powiedział: „Rób coś dla innych, a życie zaopiekuje się tobą”. Uważam, że to prawda. Tylko wtedy poczujemy, że się spełniamy.

Kilka dni temu zastanawiałam się, dlaczego lubię moją pracę, odczuwam radość, kiedy do niej idę. Dlaczego ja ją lubię, kiedy jest tylu przeciwników, a niektórzy męczą w się w zawodzie nauczyciela? Dlaczego nie czuję się jak niewolnik? Przecież cały czas ktoś mną rządzi. Widzisz, ja po prostu DAJĘ! Daję temu światu pewną wartość i czuję, że to się liczy. Nie ma nic piękniejszego.

I tak. Wiem, że za chwilę odchodzi Jon Snow. Jutro zobaczę go ostatni raz. Obawiam się, że na jego miejsce nie pojawi się nic lepszego, ale może to tylko obawy? ?

A czy Ty umiesz oddawać?