Tak przed wiekami polska szlachta obchodziła karnawał. Karnawał, czyli mięsopust – ostatnie chwile, w których można byto najeść się do syta, i to najeść się mięsa. W XVII wieku śpiewano, że ?na zapusty nic chcą państwo kapusty; wolą sarny, jelenie i żubrowe pieczenie”. Zresztą nie tylko ?państwo” ucztowali, nawet najbiedniejsi starali się na tę okazję zostawić jakąś mięsną potrawę. Na Kaszubach do dziś znane jest przysłowie ?Kto w zapusty nic je mięsa, tego komary latem zjedzą”. W większości krajów europejskich okres zabaw i uczt trwa od Nowego Roku do środy popielcowej. Jednak apogeum szaleństw i obżarstwa przypada na ostatni tydzień karnawału. Dawniej cały zapustny tydzień zwany był tłustym – jedzono wówczas ogromne ilości słoniny, boczku i wszelkiego mięsiwa. Pozostałością z tamtych czasów są właściwie tylko ciasta smażone w głębokim tłuszczu. Największą popularnością cieszą się w Polsce pączki – obyczaj nakazuje zjeść w tłusty czwartek przynajmniej jednego. Doskonały pączek powinien być ?tak pulchny, że ścisnąwszy go w ręku znowu rozciąga się do swojej objętości, a wiatr zdmuchnąłby go z półmiska” – pisał XVIII-\vieczny pamiętnikarz Jędrzej Kitowicz. Znaną dziś postać ciastka te przyjęły dopiero w XVI wieku. Wcześniej były to drożdżowe buły nafaszerowane skwarkami i usmażone na smalcu.