Młody papież wyzwolił we mnie na nowo syndrom głupiej blondynki. Mam obsesję ostatnio na punkcie filmów/seriali historycznych, tak więc wszędzie doszukuję się faktów. Przez cały drugi odcinek byłam pewna, że naprawdę niegdyś Pius XIII istniał.

Dopiero w następnym odcinku zobaczyłam tablety i zorientowałam się, że coś jest nie tak. No oczywiście – papież jest postacią fikcyjną. Tak w skrócie wygląda moja wiedza na temat historii kościoła.
Młody papież, który pali papierosy? Można się podjarać…

Moja historia z Młodym papieżem była taka, że dowiedziałam się o tymże serialu od kilku blogerów, ale nie miałam ochoty oglądać, bo to nie moja tematyka. Tak się składa, że przyszedł moment, w którym już przestaję się gatunkowo ograniczać. Dosyć, finito.

I pewnie nie zdziwi Was wcale, jak powiem, że Młody papież był zaskoczeniem? Zaczęłam przypadkowo oglądać drugi odcinek na HBO. Chyba Wam nigdy tego nie mówiłam, ale ja zawsze z HBO zasypiam. Jestem tym dziwnym człowiekiem, który uśnie tylko z telewizorem – to moja przypadłość od wielu lat.

Tak więc na drugi odcinek zaczęłam zerkać, już w połowie odcinka gapiłam się ja głupia, natomiast końcówka wbiła mnie w fotel i rzekłam: „łot? łot? łot?”. Czym prędzej dorwałam kolejne odcinki, ale staram się je dawkować w odpowiednich ilościach, bo nie chcę się z moim przystojniakiem rozstawać.

Papież jest postacią jakiej od dawna oczekiwałam. To cudowna kopia House’a, tyle, że przeniesiona do kościoła i jeszcze bardziej cyniczna. Młody Papież jest totalny antybohaterem, którego pokochasz od pierwszej chwili, jeżeli jesteś takim dziwakiem jak ja.

Opowiadam Wam o moich wrażeniach, a powinnam trochę wspomnieć o fabule (chociaż w sumie uważam, że nie trzeba – i tak szybko się wciągniecie). Otóż Lenny Belardo zostaje papieżem. Obserwujemy przebieg jego papieskiej kariery. Od początku typ zachowuje się bardzo nietypowo jak na Ojca Świętego przystało, a w dodatku komunikuje jednemu z księży, że nie wierzy w Boga…

Nic dodać, nic ująć. Szybko włączcie sobie pierwszy odcinek, jeżeli jeszcze nie znacie mojej (już) ukochanej produkcji!

Ocena wstępna: 5