Właściwie serial Młody papież obejrzałam do końca już kilka tygodni temu, ale chyba ten tekst musiał przeleżeć w szufladzie, żebym mogła się zdystansować. Wydaje mi się, że zbyt wiele byłoby w nim emocji i pozytywnych wrażeń. Dziś już powiem na spokojnie, co myślę.
Pierwsze pozytywne wrażenie

Dwa odcinki to zdecydowanie za mało, żeby opinia zabrzmiała wiarygodnie. Wiadomo, w pierwszej są zachwyty, a później rozczarowania. Liczyłam więc na to, że w pewnym momencie papież mnie czymś rozczaruje, a potem znowu pozytywnie zaskoczy, ale nic takiego się nie wydarzyło. To jest trochę tak jak z miłością matki do dziecka – nigdy się nie zawiedziesz i wiesz, że możesz na nią liczyć. Serial Młody papież kocham właśnie tak jak matka kocha swoje dziecko.

Wydaje mi się, że i takie produkcje są w naszym życiu niezbędne i potrzebne. To Gra o tron rozczarowuje, chwilami denerwuje, za moment wzbudza radość. Jest jak miłość do kochanka – kochasz go za coś, nie tylko za to, że jest.

Ja natomiast serial Młody papież kocham już za sam fakt, że powstał. I wiem, że się nie zawiodę. Czy taka nie powinna być też prawdziwa wiara?
Nie ufam księżom i papieżom też

W realnym życiu nie ufam księżom i papieżom. Wychodzą w sutannie, krążą po kościele jak bogowie i udają idealnych na każdym kroku. A tak naprawdę tyle w nich niewinności ile w moim psie mądrości.

Rozmawiałam z różnymi ludźmi związanymi z kościołem. Prawie wszyscy mogą mi powiedzieć to, co sama wiem – księża piją, uprawiają seks, robią huczne imprezy i korzystają z życia. Nie ma w tym nic złego, naprawdę. Ale tego nie dowiesz się od nich, bo z założenia mają być uważani za świętych.

Instytucja kościoła wiele by zyskała, gdyby wreszcie księża stali się bardziej ludzcy, zdjęli sutannę, mogli zakładać rodziny. Gdyby próbowali zaprzyjaźnić się z wiernymi. Żyjemy w czasach, w których przyjaźń bardziej liczy się niż przywództwo.

Młody papież nie jest taki jak myślisz

I tutaj wielkie zaskoczenie, bo Młody papież wcale nie jest taki, jak moje wyobrażenie. Ale! Nie jest też taki jak zwyczajni, oświeceni i „idealni” księża. Całkowicie wymyka się z dwóch czarno-białych schematów i tym właśnie mnie do siebie przekonał.

Można być konserwatystą, palić papierosy, nienawidzić swoich współpracowników, modlić się, a za chwilę powiedzieć, że Boga nie ma. Można powoływać się na miłosierdzie, kochać ludzi, wierzyć w doskonałą miłość, a za chwilę zmienić swoje myślenie.

Można nie pokazywać się w tłumie, żeby za chwilę wyskoczyć jak filip z konopi i powiedzieć kilka mądrych słów, które zbawią świat. Można cierpieć z powodu utraty rodziców w dzieciństwie, a jednocześnie wspierać innych rodziców, żeby mogli wychować w szczęściu swoje dziecko. Można być całkowicie nieidealnym i idealnym jednocześnie. Taki jest Młody papież. I za to wielki respekt! Respekt za to, że przebił moje wyobrażenia.
Poszłam się modlić

Kościół jest dla mnie instytucją, która od wielu lat wzbudza bardzo skrajne emocje. Już dawno temu zrozumiałam, że wiara nie polega na regularnym chodzeniu do kościoła, ale duchowej więzi z Nim. Ale! Sądziłam, że skoro mam załamania wiary, to wcale wierząca nie jestem. I tutaj przyszedł z pomocą Młody papież. Fakt, że chwilowo gniewasz się na Boga i uważasz, że przestał istnieć, wcale nie oznacza, że nie możesz nazywać siebie katolikiem.

Bo z Bogiem jest tak jak z rodzicami.

Możesz się na nich gniewać, mieć żal, złościć się i nawet powiedzieć „wyrzekam się was!”, a za chwilę i tak ich kochasz. I Twój moment załamania niczego między wami nie zmienia, po prostu w pewnym momencie życia jest potrzebny.

Dlatego właśnie poszłam do kościoła i dlatego właśnie zaczęłam się modlić. Już dziś nie czuję się gorsza z powodu wielokrotnego załamania wiary.
Jeżeli więc chcecie poznać ludzkiego, niebanalnego i wymykającego się ze schematów Młodego papieża, to bardzo polecam Wam obejrzeć ten serial.

Marzę tylko, żeby takiego człowieka i duchownego spotkać w prawdziwym życiu. Kto wie? Może zaczną się tacy pojawiać!

Ocena końcowa: 6/6