Doskonale pewnie znacie Marvela. Ja również znam i cenię, ale wiecie co? Strasznie nie lubię odniesień do twórczości tego pana. Wiadomo, że jak mowa jest o superbohaterach to lepszego twórcy niż Marvel nie ma (no, może „Batman” jeszcze w tłumie ujdzie, nawet wolę go bardziej niż zniewieściałego „Spidermana”). Co jednak dzieje się, kiedy polacy kradną pomysły? Leniwiec wtedy zwleka się ze swojego wielkiego, ciepłego łoża i złości się niesamowicie. Tak było, kiedy dowiedział się o serialu Belfer.

Nie oszukujmy się, ale polskie produkcje ostatnimi laty nie zachwycają. Od momentu pojawienia się Szyca i jego plejady, wcale nie mam ochoty na rodzimą telewizję. Oglądam jak już muszę albo kiedy nic lepszego pod słońcem już nie ma. Co mnie skłoniło do „Belfra”? Tematyka mi bliska, a jakże. Nawet nie spodziewałam się, że dostanę zupełnie co innego.
Belfer – Opis rodem z amerykańskich filmów:

Do Dobrowic przyjeżdża Paweł Zawadzki, nauczyciel języka polskiego, który na własną rękę podejmuje śledztwo w sprawie śmierci uczennicy miejscowej szkoły średniej.

Belfer – Pierwsze wrażenie – moja wielka miłość do…

Rozpisywać się nie będę, gdyż obejrzałam tylko pięć odcinków, ale bardzo chciałam chociaż kilka słów napisać, podzielić się z Wami, co przeżyłam podczas seansu. Nie będę mówiła, że jest to kino wysokich lotów i wielka zmiana wreszcie nastąpiła w polskiej kinematografii. Byłoby to wielkie nieporozumienie, zważając na fakt, że kiczowatych produkcji mamy od groma. Natomiast mogę szczerze przyznać, że byłam pozytywnie zaskoczona. Pięć odcinków jednego dnia to dla leniwca wielki wyczyn, nawet pizza nie musiała do mnie dotrzeć, żebym kliknęła w odnośnik: „następny”. Ciekawość to z mojej strony już naprawdę wiele. Jestem też z pokolenia, które jarało się filmem „Chłopaki nie płaczą” i z tych, co znają wszystkie teksty na pamięć no i przez to miałam wielki sentyment do grającego w tym filmie Macieja Stuhra. Sentyment trwa do dziś, ponieważ nie mogłam oderwać od niego oczu.

Fakt faktem, że realia nauczyciela-polonisty nie są tu niestety wiernie oddane, a szkoda. W ogóle czekam na produkcję, która pokaże prawdę o polskich szkołach. Swego czasu taką namiastką był „Dzień świra”, ale temat nie został potem rozwinięty w żadnej produkcji.

Motyw kryminalny bardzo amerykański wyszedł, natomiast młody belfer to taki genialny superhero, tylko zdolności nadprzyrodzonych mu brakowało. I wiecie co? Jednak po czasie zaczęło mi się to podobać. W ogóle to jeden z lepszych polskich filmów kryminalnych. Mamy niesamowity potencjał, jeżeli chodzi o powieści z tego gatunku i dziwi mnie, że nie zostały one jeszcze zekranizowane.

Ocena wstępna: 4+