Madryt prezentuje bardzo duże zróżnicowane jeżeli chodzi o standardy życia w poszczególnych dzielnicach. Jest to sprawa o tyle skomplikowana, że wymaga interwencji władz hiszpańskich. Ponieważ niektóre dzielnice są tak zacofane i biedne, że niezbędna jest pomoc socjalna, jeżeli zauważmy, że dzielnice te egzystują koło siebie, wówczas tak rażące kontrasty dają nam wiele do życzenia, niestety o tym się nie mówi, ale tak jest w większości dzielnic w najbardziej znanych stolicach. Nas interesuje jednak ta bardziej reprezentatywna część Madrytu, część północna. Najdalsza północ, to nowoczesny Madryt kwater mieszkalnych dorobkiewiczów oraz biurowców. Na starym mieście, z jego plątaniną wąskich i najwęższych uliczek, schodów i zacisznych placyków można by przypuszczać, iż czas stanął w miejscu. Tam też jest większość tradycyjnych tawern, typowych dla Kastylii mesones oraz niezliczone, figlarnie miłe stare sklepy i czcigodne zakłady rzemieślnicze. Całkiem inaczej wygląda w eleganckiej dzielnicy Salamanca, arystokratycznie, wielkomieszczańskiej dzielnicy na prawym „brzegu” wielkiej osi. W dzielnicy tej wszystko oddycha dobrobytem. Na ulicach i równoległych do nich ulokowały się najlepsze butiki oraz wiele galerii sztuki. Tam koncentrują się sklepy z międzynarodową modą, stąd też pochodzi młoda gwiazda hiszpańskiej mody Sybille. Podobnie elegancka lecz już nie tak komercyjna jest dzielnica ambasad Almagro po przeciwnej stronie na „Rive Gauche”. Po obu stronach obnosi się, a szczególnie wypielęgnowani po czubki palców starsi państwo, szczyt doskonałości w elegancji najdroższą prostotę. Uniformy córek i wnuków są mniej konwencjonalne i kierują się własnymi zasadami. Mieszkańcy Madrytu są modni i niezależnie od miejsca zamieszkania oraz grubości portfela. Od czasu do czasu ukazują się nad miastem sępy płowe a nawet tak rzadkie na świecie sępy kasztanowate. Oblicze Madrytu zyskało wiele nowych rysów, od czasu gdy wraz z demokracją kraj zeuropeizował się w tempie zapierającym dech i z sennego miasta biurokratów stało się znaczącym centrum przemysłu, handlu, finansów, kongresów, kultury i mody, odbierającym rangę niejednej tradycyjnej metropolii. Przejście od dyktatury Franco do demokracji uważane jest za model wzorcowy. Fakt, iż właśnie Hiszpanie uważani za „nie nadających się do kierowania” byli do tego zdolni, fascynuje świat i przyciąga rzesze zwiedzających. Madrytczycy zaakceptowali wszystko, co nowe z tą samą gotowością i tolerancją, jaką od zawsze okazywali przybyszom. Już Pedro Calderon de la Barca powiedział iż Madryt jest „ojczyzną dla każdego; w jego małym światku miejscowi i obcy są jednakowo ukochanymi synami”. Madrytczykiem nikt nie jest z urodzenia lecz staje się nim przez sympatię. Carmen Martin Gaite, współczesna powieściopisarka dla której Madryt jest „najbardziej niekonwencjonalnym i otwartym miastem świata” powiada skromnie: „my wszyscy pochodzimy z Madrytu”. Ona sama jest obywatelką Madrytu przybyłą z Salamanki, mówiącą w imieniu wielu którzy „już po dwóch miesiącach zmieniają się w urodzonych madrytczyków”.