Zastanawiałeś się może kiedyś, jak unikać być i mieć w swoich tekstach? Zauważyłeś, że te nieznośne wyrazy powtarzają się, ale nie wypracowałeś jeszcze skutecznego sposobu na radzenie sobie z tą brzydką bakterią? Widzisz, Pani Pies walczy z czasownikami zagłady jak z natrętną wszą.

Przyszła ostatnio do mnie ze swoim nowym tekstem na bloga, a ja szczerze się przeraziłam. Sami zobaczcie, co mi nagryzmoliła!
Wczoraj był u mnie Pies Ziutek. Taki jest słodki, że aż mi uszy dęba stają z radości. Ma kasztanowe oczy i jest brunetem. Nieco wyższy ode mnie, ale to mi nie przeszkadza. Powiedział, że jestem śliczna niczym jego tapeta na komórce, co szczerze mnie wzruszyło i dałam mu buziaka w piękny pyszczek. Mam już nawet pierścionek zaręczynowy od niego i czuję, że będziemy mieli dużo dzieci. Ziutek nie jest rasowym Jackiem, ale mnie to nie przeszkadza, wystarczy, że jest miły. Pani nas ostatnio przyłapała na całowaniu i obwąchiwaniu się. Jest na mnie wściekła, bo najprawdopodobniej jestem…

Dobra, dobra… Wystarczy! Uszy mi więdną, kiedy takie teksty czytam. Czy Was to wszystko nie razi, nie denerwuje? Mnie poczerwieniały już uszy, oczy wyszły z orbit, ciśnienie spadło, a ręce opadły do samej ziemi. Ta współczesna choroba cywilizacyjna doprowadzi mnie do grobu, a później obudzi wszystkich świętych pisarzy, Mickiewicz już niebawem rozbije swoją piękną kryptę na Wawelu lewą nogą.
NAUKA PISANIA Z PANIĄ PIES

Pani pies leży obrażona na tapczanie i nadal nawet nie próbuje mnie zrozumieć, chociaż wydaje mi się, że wytłumaczyłam jej nasz współczesny problem dosyć dogłębnie. Pomogło dopiero, kiedy powiedziałam, że sama zmagałam się z tą chorobą. Sposób po wielu trudnych latach znalazłam, więc postanowiłam, że wreszcie się nim z kimś podzielę, zwłaszcza, że Pani Pies strzeliła focha i nawet piłką nie chciała się ze mną bawić. Już nigdy nie powiem jej, że „nie mam czasu”.

No dobrze, skoro problem ewidentnie zauważacie, w takim razie bierzmy się do roboty. Wytłumaczę Wam, jak sama sobie z nim poradziłam, podrzucę fajne ćwiczenia, prześlę też kopniaka motywacyjnego, starając się nie trafić w czułe miejsca. Bo wiecie… podobno czasem potrafię zdemotywować (tak rzekła wczoraj Pani Pies), ale nie słuchajcie jej, miałyśmy małą sprzeczkę w związku z Ziutkiem…

POKOCHAJ CZASOWNIKI

Mam nadzieję, że Cię to nie rozczaruje, nie zdołuje, nie popełnisz samobójstwa jak mój czajnik wczoraj. Pewnie nie znosisz części mowy, bo kiedyś nauczyciele tak nudno o nich rozprawiali, że do dziś posiadasz odciski na mózgu. Jednak! Czasownik to najwspanialsza część mowy na świecie, zawsze tak ją postrzegałam. Uwielbiałam odmianę czasownika, bo jest taka elastyczna i łatwa do zapamiętania, jako brzdąc cały czas zgłaszałam się na lekcjach polskiego, żeby podać prawidłowe formy odmiany czasowników. Robiłam to z dumą i uśmiechem na twarzy, a szydercy zazdrościli, wyzywali od kujonów, jednak ja miałam to w głębokim poważaniu. Po prostu od samego początku kochałam czasowniki i kocham je do dziś. Zwłaszcza zachwyca mnie „lenić się” i „działać”. Wynajduję różnie czasowniki i dodaję je do mojego słownika. Każdy nowy wyraz jest dla mnie jak słońce w pochmurny dzień. Czy można być aż tak zboczonym na punkcie czasownika? Można, a nawet trzeba. Już mówię ci dlaczego!

Czasowniki w formie osobowej w dużej mierze rozwiązują problem z być i mieć. Kiedy tylko przytrafi Wam się tekst nafaszerowany słowami-zarazkami, natychmiast atakujcie je czasownikowym detergentem. Być i mieć to taka wesz, której nie da się zastąpić innym słowem bliskoznacznym. Dlatego trzeba zastanowić się, jak dane zdanie brzmiałoby, gdyby umieścić w nim czasownik w formie osobowej, który posiada największą moc jak czerwony wojownik z Power Rangers.

Oprócz tego czasowniki w formie osobowej ożywiają tekst, nadają mu rytm i sprawiają, że staje się bardziej atrakcyjny.

Co jeszcze radzę? Utwórz sobie „bank milusińskich słówek” – w tym przypadku czasowników. Tak jak mówiłam, ja bardzo często zasłyszane czasowniki wpisuję w mój magiczny zeszyt, a jeśli akurat kajet leży spokojnie w domu, wyciągam telefon. Później tworzę sobie takie tablice z ładnymi słowami i często do nich zaglądam. Dzięki temu cały czas wzbogacam moje słownictwo, a to bardzo ważne, jeżeli myślisz na poważnie o pisaniu. Tak wyglądają moje tablice:

Umieszczam wyrazy, o których nigdy nie słyszałam, jak i te, które lubię, a wydaje mi się, że niezbyt często ich używam.
ZABAW SIĘ W NAUCZYCIELA

Tak naprawdę podczas nauki pisania nieoceniony okazał się mój zawód. Wielokrotnie zauważałam błędy uczniów, ale trudno przychodziła mi zamiana „być” i „mieć”. Doradzanie innym sprawiało problem, ponieważ sama nie znałam idealnego rozwiązania. Lecząca moc czasowników spadła na mnie jak grom z jasnego nieba, a sprawdzanie klasówek zaczęło sprawiać przyjemność. Tak, naprawdę! Sprawdzanie prac innych może cieszyć i dawać ogromną satysfakcję, jeżeli potrafimy wyciągać wnioski i uczyć się przy tym. Tak więc moja kolejna rada brzmi: zabaw się w nauczyciela. Tylko tutaj czyha jedna pułapka: staraj się oceniać, sprawdzać, przeredagowywać teksty tylko innych ludzi, nie własne. Będzie trudno – powiesz – jednak jestem święcie przekonana, że wchodząc wielokrotnie na blogi, zauważasz niedociągnięcia oraz szerzenie się epidemii „być” i „mieć”. Świetnie! To idealny materiał do nauki, zapewniam! Wydrukuj teksty, weź do ręki czerwony długopis i zmieniaj nieudolne zdania to tej pory, aż zaczną Cię satysfakcjonować. Jeżeli nie chce Ci się szukać, bo jesteś zapracowanym leniem tak jak ja, w takim razie podsyłam Ci kilka plików z tekstami piesi, która należy do sumiennych uczniów i na pewno nie obrazi się, że uczysz się na jej błędach. Czerwone długopisy w dłoń! Z nim dzisiaj uratujesz wszechświat przed okropną epidemią!
Icon
Ćwiczenie – Teksty Pani Pies do przeredagowania 13.50 KB
Download
CZYTAJ WŁASNE TEKSTY NA GŁOS

Dotarło kiedyś do mnie, że kiepski ze mnie pisarz. Teraz jest o wiele lepiej, ale moje początki naprawdę wyglądały okropnie, chociaż pani od polskiego z podstawówki zawsze twierdziła, że mam talent, za co do tej pory bardzo jej dziękuję. Jeżeli ktoś w ciebie wierzy, wtedy ładujesz akumulatory i walka ze złem staje się o wiele łatwiejsza. Hmm… A kiedy tak naprawdę dotarło do mnie, że powinnam pracować nad moim językiem? Otóż napisałam sztukę, a moim mali aktorzy zaczęli ją czytać. Byłam wściekła sama na siebie, bo ten cały tekst brzmiał zupełnie inaczej w rzeczywistości! Kiedy czytasz coś po cichu, każdy „poemat” może ci się spodobać, ale czytanie na głos sprawia, że słyszysz wszystkie, dokładnie wszystkie niedociągnięcia. A co usłyszałam? Oczywiście „być” i „mieć”, ale również inne wyrazy, z którymi do tej pory mam problem. Jednak o nich napiszę ci kiedy indziej. W każdym razie, bardzo polecam ci czytanie na głos. Zauważysz błędy, o których nawet nie miałeś pojęcia.
KONKURS

Na zakończenie mała niespodzianka, o której wcale nie wspominałam wcześniej. Dzisiaj kurs tak naprawdę się rozpoczął, dlatego stwierdziłam, że potrzebny jest jakiś pozytywny akcent, żebyście dobrze tę lekcję zapamiętali. Nie ma dobrej lekcji bez nagrody. Chętnie dałabym Wam oceny, bo strasznie lubię je stawiać (te pozytywne!), ale niestety nie mogę. Dlatego właśnie wymyśliłam KONKURS. Niespodzianka jest drobna, ale mam nadzieję, że Wam się spodoba. Do wygrania książka „Strażniczka książek” napisana przez Mechthild Glaser.

Co musisz zrobić? Przeredaguj ładnie tekst Pani Pies, który umieściłam na początku tego wpisu oraz dopisz ciąg dalszy psiej opowieści. Kto zrobi to najlepiej, a przy okazji mnie rozśmieszy, wygra główną nagrodę.

Organizatorem konkursu jest Justyna z bloga freeleserka.pl
Na odpowiedzi czekam do 11 kwietnia 2016 roku
Do wygrania fascynująca książka „Strażniczka książek” (Od razu uprzedzam, że pozory mylą! To nie jest tylko książka dla młodzieży)
Zadanie konkursowe: Przeredaguj tekst Pani Pies oraz dopisz ciąg dalszy psiej opowieści. Długość nie ma znaczenia.
Umieść odpowiedź w komentarzu poniżej lub na facebooku
Wyniki zostaną ogłoszone 14 kwietnia na facebooku oraz w tym wpisie

Mam nadzieję, że moja lekcja przypadła Wam do gustu, weźmiecie udział w konkursie i wrócicie po więcej. Kolejny odcinek już za 2 tygodnie. Czekam na Wasze odpowiedzi konkursowe w komentarzach i życzę owocnej pracy! Dajcie znać, czy te rady Wam się przydały. A może Wy inaczej unikacie „być” i „mieć”?